-
Nazywam się Magdalena. Kurs "Filip" przeżyłam ok. sześć lat temu, ale doskonale pamiętam co się wtedy wydarzyło. Jestem pewnie jedną z nielicznych osób, które chciały świadomie pojechać na ten kurs i spotkać tam Pana. Już od początku czułam, że ten czas nie będzie zmarnowany i że wyjadę z kursu "Filip" ubogacona łaską Bożą. Wcześniej znałam Boga jako osobę, która jest gdzieś daleko i na dodatek wyobrażałam Go sobie jako sędziego, który "za złe karze...". Gdzieś zagubiłam Boga nade wszystko miłosiernego i do końca miłującego.
Tam na kursie poznałam Pana dużo lepiej i postanowiłam świadomie uznać Go jedynym moim Panem i Zbawicielem. Postanowiłam oddać Mu swoje życie i zawsze starać się żyć zgodnie z Jego wolą. Tam poznałam bezwzględną Miłość, która otwiera swoje ramiona nawet dla zatwardziałych grzeszników. Zdobyłam największy skarb, bo poznałam najlepszego Przyjaciela, który umiłował mnie do końca i odkupił moje grzechy na krzyżu.
Jeśli ktoś jest nieśmiały, a chce koniecznie poznać Pana osobiście, gorąco polecam.
-
Jadąc na kurs Filip miałem pewne obawy czy zmieni on coś w moim życiu, czy nie szkoda czasu na taki wyjazd. Czułem też niepewność co do sposobu jego przeprowadzenia. To co stało się później, przerosło moje wyobrażenia.
Sprawy najważniejsze zacząłem widzieć w zupełnie innym świetle. Myślę, że przed kursem nie stawiałem Boga na pierwszym miejscu. Były na nim najbliższe dla mnie osoby - narzeczona, rodzice. Bóg istniał, był kimś ważnym ale w znaczeniu jakby "wirtualnym". Był ponad wszystkim, niedostępny.
Kurs otworzył mi oczy. Teraz staram się tak myśleć o Chrystusie jakbym szedł tuż za Nim. Jest moim życiowym przewodnikiem. Jestem w Niego wpatrzony i w pełni Mu ufam. To On wybiera mi szlak. Zawierzam Mu każdą chwilę mojego życia. Usiłuję cały czas rozeznać, to co mówi do mnie przez drugiego człowieka. Traktując Chrystusa jak człowieka bardziej czuję jego obecność. Modlitwa staje się bardziej osobista i żarliwa. Coraz częściej odczuwam coś co można nazwać "głodem modlitwy".
Po kursie wiem, że tylko gdy na szczycie hierarchii wartości stoi Bóg, mogę odnieść sukces w małżeństwie i w całym życiu!!!
-
Na kurs przyjechaliśmy jako świeżo upieczeni narzeczeni. Po trzech latach chodzenia ze sobą, Marcin oświadczył mi się, co wprawiło mnie zarazem w ogromną radość i przerażenie. Jak ja, ta która ma tyle szalonych pomysłów, ciągle zmieniająca decyzje, mam zostać stateczną żoną i matką. Piękny pierścionek błyszczał na palcu, Marcin snuł cudowne marzenia o przyszłości, a we mnie niczym yoyo odzywał się wyrzut sumienia, czy podołam, czy jestem gotowa przyjąć na siebie taką odpowiedzialność.
Z takimi uczuciami przyjechałam na Kurs Filip. Jak królik z pięknym futerkiem na wierzchu, w środku serce waliło mi z zawrotną prędkością. Małżeństwa prowadzące spotkanie nie pouczały nas jak należy żyć aby osiągnąć dobry staż. Nie było recept na miłość, ani odpowiedzialność. Nie było gotowych porad tylko opowiadanie o własnym życiu. O wzlotach i upadkach. O poznawaniu się, dzieciach, rutynie dnia codziennego. Każdy sam wyciągał wnioski. Jedyne na czym się opieraliśmy było Pismo Święte, to był nasz drogowskaz, nasz poradnik.
To niesamowite doświadczenie słuchać z ukochaną osobą o miłości i wytrwałości, o trudzie podejmowania codziennych wyzwań.
Kurs Filip zapoczątkował we mnie nowe myślenie. Po tym weekendowym kursie przyjęłam nową hierarchię: "jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na właściwym miejscu".
-
Zanim poznałem Pana Jezusa miałem wszystko poukładane jak w pięknie przystrojonym pudełku. Miałem w nim gotowe odpowiedzi na różne pytania: np. Kim ja jestem? Dlaczego ja jestem? Wydawało się mi, że jestem przygotowany na wszystkiego rodzaju sytuacje.
Aż wreszcie Pan Bóg postawił na mojej drodze człowieka z którym potem bardzo dużo rozmawiałem, który pokazał mi, że to wszystko co było poukładane wcale nie jest. Pamiętam jak dziś, był to 13 sierpnia, wszystkie odpowiedzi okazały się być błędne. Wtedy po paru gdzinach rozmowy zacytował słowa z Pisma Świętego: "Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie".
W tym momencie zrozumiałem, że Pan Jezus jest mym Przyjacielem nawet wtedy gdy ja przestaję nim być.
Od tamtego dnia mija dziś 7 miesięcy, dopiero teraz wiem czego mi w życiu brakowało. Wiem, że On pomoże mi na nowo stworzyć pudełko w którym będą moje odpowiedzi, ale różnić się będą od poprzednich tym, że są prawidłowe i pełne prawdy pochodzącej od Pana Jezusa.
Życzę Wam i sobie tego, abyśmy poukładali wszystko w swoim życiu tak jak chce tego nasz wspólny Przyjaciel...
-
Przez wiele lat byłem takim samym katolikiem jak większość z nas. Chodziłem, gdyż byłem przyzwyczajony do chodzenia do kościoła. Od czasu kiedy przebyłem drogę 400 km na Jasną Górę w czasie pielgrzymki zaczęłem coś odczuwać w sobie. Parę miesięcy poźniej przystąpiłem do stowarzyszenia Effatha. Na spotkaniu stowarzyszenia w kościele odczułem wielkie ciepło w sercu. Teraz Bóg zaprowadził mnie na Kurs Filipa, gdzie doznałem oparcia i wzmocnienia wiary. Moje problemy zostawiłem za sobą, oddałem się Bogu, niech mnie prowadzi przez życie. Było to dla mnie trudne, gdyż miałem trudne życie, a jednego wyrzec się nie mogłem. Uzmysławiałem sobie, że jako już tylko jeden potomek, który może przedłużyć ród mojej rodziny muszę założyć rodzinę i na tym się skupić. To właśnie była moja cena... to oddałem Bogu. Zrozumiałem, że jest to sprawa przyziemna i to właśnie mam pozostawić.
Teraz mam nadzieję, że starczy mi sił. Chwała Panu!!!
Jeżeli chcesz, możesz i Ty dać świadectwo temu,
co zdziałał Bóg dla Ciebie.
Kilka porad dla zachowania przejrzystości:
Pomódl się chwilę prosząc Ducha Świętego o jasność umysłu.
Opisz zwięźle swoje życie przed spotkaniem z Bogiem.
Opisz zwięźle i konkretnie moment lub czas Twojego spotkania z Bogiem.
Opisz zwięźle swoje życie po spotkaniu z Bogiem.
Jeżeli chcesz - podpisz sie pełnym imieniem i nazwiskiem.
Przez cały czas pamiętaj o celu świadectwa: celem świadectwa jest ukazanie Bożego działania w Twoim życiu ku pokrzepieniu innych.