-
Stało się coś niesamowitego.
Przyjechałam na kurs bez większej wiary w to, że Chrystus chce mnie przemieniać. Wiedziałam, że On ma moc, że uzdrawia – innych, ale nie mnie. Moje prośby dotyczyły zranienia z przed wielu lat.
I wiele czasu minęło zanim zrozumiałam, że proszę bez wiary. Że nie oczekuję uzdrowienia natychmiast! Tutaj to zrozumiała, wiem teraz, że użalałam się nad sobą. Razem z tą świadomością Chrystus wlał w moje serce pokój i radość. Radość, bo On jest Wszechmogący. I dzisiaj jestem pewna, że chce i może przemieniać moje serce. Teraz wydaje mi się to oczywiste! :)
Chwała Panu!
-
Podczas wylania Ducha Świętego i modlitwy nad moją osobą miałam przeświadczenie, że nie jestem sama, że teraz to już będzie dobrze, że wokół mnie znajduje się tyle osób, które zabiegają o mnie – abym odnalazła tą właściwą drogę, drogę do Jezusa. Świadomość ta pomogła mi przejść przez cały okres uczestnictwa w kursie, a ten wieczór po prostu to dopełnił. Dopełniły to jeszcze cytaty z Biblii Św., które tak bardzo przemówiły do mnie; stanowią o miejscu, w którym się znajduję i kierunku, który powinienem obrać, o moim zagubieniu, o odejściu do Boga, więc o wyrzeczeniu się Jego. Świadomość ta, że jest koło mnie Ktoś (On), kto myśli o mnie, kocha mnie i czuwa przy mnie i w takim przeświadczeniu odjadę i chwała Bogu za to.
-
Przez 15 lat mojego życia bardzo krętymi ścieżkami szukałam Boga. Poznałam większość tego, co potocznie nazywamy N.Age. Byłam, a może jestem wciąż niezłym ekspertem w tej dziedzinie. Ale moje życie wyglądało po prostu tragicznie: pełne lęku, samotności i szarpaniny wewnętrznej.
Kiedyś w jakimś najgłębszym dole samotności, po rozstaniu z chłopakiem poszłam do Kościoła i modliłam się o miłość i chyba nie sprecyzowałam dokładnie, o co mi chodzi i dostałam inną niż oczekiwałam – Miłość do Boga. Potem było 6 miesięcy walki, burz wewnętrznych, bezsennych nocy i lęku. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Wszystko to, czym się wcześniej karmiłam, czym żywiłam moją duszę nie wygrało konkurencji z Panem Jezusem. Potem moi przyjaciele wyciągnęli mnie na kurs Filip. Wcześniej owszem próbowali do mnie dotrzeć, nieśmiało, ze Słowem Bożym, ale bezskutecznie. Na Filipie poszłam pierwszy raz od 15 lat do spowiedzi i do Komunii Św. Ta Komunia była moim największym przeżyciem podczas kursu. Nie do opisania, jak bardzo na tą chwilę czekałam. Potem, podczas modlitwy wstawienniczej dostałam słowa, które tak bardzo odnoszą się do mojego wcześniejszego życia. Dziś mam 30 urodziny, i urodziłam się na nowo.
-
Już pierwszego dnia uświadomiłam sobie, że Pan Bóg kocha mnie ponad wszystko. Że moja własna samoocena, moje wady, grzechy i ułomności nie są dla Niego przeszkodą. On dobrze wie, jaka jestem. Taką mnie stworzył i taką kocha. To było wspaniałe. A następnego dnia Duch Święty obdarował mnie swoimi darami. Mnie. Właśnie mnie. To niesamowite, że Bóg wybiera ludzi słabych, grzesznych i maluczkich do tego, aby mogli przekazywać innym Jego dobrą nowinę, aby innym opowiadali o Jego miłości i Jego przebaczeniu. I ja zostałam powołana do pomocy w tym jakże wielkim dziele, za co jestem bardzo wdzięczna i z pokorą odpowiadam: TAK.
Chwała Panu!
-
Na Kurs Filip przyjechałam z głębokiego pragnienia poznana Boga. Zawsze wychowywana byłam w Duchu Wiary. Jednak to moje uczestnictwo w życiu, moja wiara była czymś powierzchownym i bardzo słabym. Wciąż próbowałam budować swój dom. Sama z siebie, odchodząc od Chrystusa, nie dawałam świadectwa swoją postawą Temu Najwyższemu. Całkiem niedawno, po raz kolejny rozpadł się mój dom, moja “rodzina”, ta budowana z mojej mocy a nie Mocy Pana. I wtedy właśnie porosiłam Chrystusa, pełna wątpliwości i lęku, poprosiłam by Jego, a nie moja wola się stała. I stała się, ten kolejny utęskniony dom, rodzina, związek z drugą osobą rozpadł się.
Wiem teraz, po Kursie Filip, że Pan dał mi odpowiedź, przemówił do mnie wyraźnie, że jeżeli czegoś pragniesz, o coś prosisz z głębi serca to nigdy, przenigdy Bóg mi nie odmówi. I tego też mi nie odmówił. “Proście, a będzie wam dane”... i dał mi odpowiedź. Przyszedł do mnie i powiedział mi, że mnie Kocha. Mam spokój w mym sercu, mam umiejętność przebaczania i wiem, że budować mogę jedynie z Nim, bo On jest Opoką i chce mojego szczęścia. Duch Święty dał mi siłę by dać świadectwo, by odważyć się oddać Chrystusowi życie, dał mi siłę i dał mi też to, że kolejny raz otworzył mi oczy na Prawdę.
Chwała Panu.
Jeżeli chcesz, możesz i Ty dać świadectwo temu,
co zdziałał Bóg dla Ciebie.
Kilka porad dla zachowania przejrzystości:
Pomódl się chwilę prosząc Ducha Świętego o jasność umysłu.
Opisz zwięźle swoje życie przed spotkaniem z Bogiem.
Opisz zwięźle i konkretnie moment lub czas Twojego spotkania z Bogiem.
Opisz zwięźle swoje życie po spotkaniu z Bogiem.
Jeżeli chcesz - podpisz sie pełnym imieniem i nazwiskiem.
Przez cały czas pamiętaj o celu świadectwa: celem świadectwa jest ukazanie Bożego działania w Twoim życiu ku pokrzepieniu innych.